produkty gorszej jakości w polsce

Które produkty są gorszej jakości w Polsce? Wyniki Lotto. Zobacz, czy dopisało ci szczęście 9 z 13 Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze Poprzednie. Następne. Zespół wGospodarce. Ponad 33 proc. Polaków szuka w dyskontach promocji na mięso, 29 proc. poluje na olej, masło i margarynę w promocji, a tańszego cukru czy mąki poszukuje 27 proc. pytanych - wynika z przekazanego PAP badania. Co piąty Polak zamierza zrezygnować z kupna mocnych alkoholi i przekąsek. Jak wynika z badania Od dawna wielu Polaków żyje w przekonaniu, że produkty pochodzące z Zachodu są lepsze od tych, które produkowane są na polski rynek pod tymi samymi markami. Okazuje się niestety, że nie bez powodu. Branża wskazuje też, że sami producenci robią krok w kierunku zmian. Zapowiadają np. to, że olej palmowy zastąpią zdrowszymi tłuszczami. Dzięki temu zbliżymy się do zachodnich standardów. Coś za coś. I tak dla przykładu w Niemczech Actimel zawiera odtłuszczony jogurt mleczny i wodę, a w Polsce – mleko częściowo odtłuszczone. Okazało się, że w niektórych przypadkach stwierdzono różnice, np. chipsy niemieckie smażono na oleju słonecznikowym, a polskie na palmowym – poinformował Urząd. UOKiK: Produkty na polski rynek są gorszej jakości niż te na rynek niemiecki - tvp.info Site De Rencontre Gratuit Femme Cherche Homme. Polacy nie mają wyrobionych poglądów o podwójnej jakości żywności. 71 proc. osób badanych przez Kantar Public na zlecenie UOKiK przyznało, że nie kupiło produktu tej samej marki w Polsce i za granicą. 86 proc. nie słyszało o pojęciu „podwójna jakość żywności” lub nie wie co on oznacza. Jedynie 3 proc. konsumentów wie, co się pod nim kryje. Mimo to co trzeci wierzy, że istnieją różnice w jakości. Polacy wiedzę czerpią przede wszystkim ze swojego doświadczenia, opinii innych, przekazów w mediach. Większość jest przekonana, że jeżeli produkty wyglądają tak samo, to muszą mieć identyczny skład. Największe przekonanie o tym, że towary sprzedawane w Polsce mają inną jakość od tych na zachodzie Europy mają osoby, które mieszkały dłużej za granicą. – Nie powinno być różnic w traktowaniu konsumentów w Unii Europejskiej. Producenci nie mogą lekceważyć oczekiwań konsumentów i każdą różnicę tłumaczyć odpowiedzią na inne gusta klientów. Prawie połowa ankietowanych przez nas Polaków twierdzi, że mogą zapłacić więcej za produkt lepszej jakości. Takie przekonanie rośnie wraz z zarobkami tych osób. Oznacza to dużą zmianę w postawach, bo jeszcze kilka lat temu kierowali się głównie ceną – mówi Marek Niechciał, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Podwójne testy UOKiK testował żywność na dwa sposoby. Pierwsze testy porównawcze przeprowadzono pod koniec 2017 r. na produktach z Niemiec i Polski, drugie w II kwartale 2018 r. - na produktach kupionych w Polsce, ale z etykietami w różnych językach (co świadczy o tym, że miała trafić na rynki innych krajów Europy Zachodniej). Łącznie UOKiK sprawdził 101 par produktów, istotne różnice dotyczyły 12. „Zauważyliśmy, że np. żelki Haribo produkowane na polski rynek mają więcej smaków jabłkowych i cytrynowych, a na niemiecki – truskawkowych i ananasowych, kawa Nescafe Classic jest mocniejsza u naszych zachodnich sąsiadów”, czytamy w analizie. Próba jest jednak zbyt mała, żeby odnosić je do całego rynku, zwraca uwagę urząd. Przetestowane produkty Pod koniec 2017 r. przeanalizowana jakość 37 par artykułów żywnościowych w polskich i niemieckich sklepach: Aldi, Kauflandzie, Lidlu, Makro, Netto i Rossmannie. Były to: serek, chipsy, napoje, soki, jogurty, herbata, kawa, pizza mrożona, ketchup, czekolady, ciastka, żelki, kakaowy krem do smarowania pieczywa, ryby mrożone, wędliny i kiełbasa. W 4 stwierdzono dużą różnicę w jakości. - Chipsy paprykowe Crunchips – mimo że opakowanie było identyczne, to w polskich sklepach jest o 25 g mniej chipsów. Polskie – smażone na oleju palmowym, zawierały glutaminian monosodowy, miały wyższą zawartość tłuszczu. Niemieckie – na słonecznikowym, bez wzmacniacza smaku. Producent dodał do nich proszek pomidorowy i serowy – czego zabrakło w polskich. Podwójna jakość żywności - Chipsy o smaku papryki Fot.: UOKiK - Serek Almette z ziołami – na obu opakowaniach była informacja: „100% naturalne składniki”. Niemiecki serek wyprodukowany był z twarogu, ziół, cebuli, czosnku i soli. Polski – zawierał twaróg, odtłuszczone mleko w proszku, cebulę, sól, czosnek, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, zioła (0,1 proc.), naturalne aromaty. Regulator kwasowości, jako substancja dodatkowa, przeczył napisowi na opakowaniu, że serek Almette zawiera „100% naturalne składniki”. Podwójna jakość żywności Fot.: UOKiK - Czekolada Milka z orzechami – w polskich sklepach miała mniej orzechów niż na rynku niemieckim. Według etykiety w obu produktach powinno być 17 proc. orzechów, w polskim stwierdzono 15,7 proc., w niemieckim stwierdzono 17,8 proc. Podwójna jakość żywności - Czekolada Milka Fot.: UOKiK - Lipton Ice Tea Peach – w produkowanej na rynek polski było mniej ekstraktu z herbaty. Ponadto zawierała cukier, fruktozę i słodzik. Na rynku niemieckim – producent dodał tylko cukier. Na niemieckiej etykiecie znajduje się informacja, że napój jest o smaku brzoskwiniowym, polski konsument takiej informacji nie ma, więc może oczekiwać dodatku soku brzoskwiniowego, a nie aromatu. Podwójna jakość żywności - Herbata brzoskwiniowa Fot.: UOKiK Tylko dwa przypadki lepszych produktów na rynku polskim Druga seria testów została przeprowadzona w II kwartale 2018 r. Przeanalizowano pary produktów kupione głównie w polskich sklepach, 10 w Niemczech. Wszystkie miały etykietę w języku polskim i obcej wersji językowej. W sumie porównano 64 pary artykułów spożywczych, duża różnica wystąpiła w 8. W 2 przypadkach – produkty na polski rynek były lepsze. - Czekolada Milka Oreo – produkowana dla polskiego konsumenta miała lepszą jakość i była smaczniejsza, co wynikało z niewielkich różnic w badaniach laboratoryjnych. Zawierała mniej zamiennika tłuszczu kakaowego. Podwójna jakość żywności - Czekolada Oreo Fot.: UOKiK - Napój Capri Sun Orange zawierał więcej soku pomarańczowego (20 proc.) niż jego zachodnioeuropejski odpowiednik (7 proc.). Podwójna jakość żywności - sok pomarańczowy Capri - Sun Fot.: UOKiK - Napój FuzeTea - w Polsce – mniejsza zawartość soku brzoskwiniowego i wyraźnie inny smak. Produkt polski ma też zdecydowanie mniej czytelne oznakowanie, miejscami prawie nieczytelne. - Ciastka Leibniz Minis Choco – w Polsce było nieco większe opakowanie, ale zawierało o 25 g mniej produktu. Na polskim opakowaniu napisano „Oryginalna NIEMIECKA receptura”, która może konsumentowi sugerować, że jest to taki sam produkt jak na rynku niemieckim, także pod względem masy netto, napisano w analizie. - Chrupki Monster Munch Original – producent dodał do chrupek glutaminian monosodowy (wzmacniacz smaku), dlatego miały intensywny serowy smak. Ponadto opakowanie w Polsce zawierało o 25 g mniej produktu. - Chrupki Curly Peanut Classic – w takim samym opakowaniu w Polsce było o 30 g mniej chrupek. - Knorr Fix Spaghetti Bolognese – więcej tłuszczu i cukrów w produkcie sprzedawanym w Polsce, a w zachodnioeuropejskim mniej soli. Różnice w smaku i zapachu – w produkcji na polski rynek dominował smak papryki, na zachodnioeuropejski – czosnku. Do tego cebula, papryka i czosnek w produkcie na rynek zachodni pochodzi z upraw zrównoważonych, w produkcie polskim nie - Serek Philadelphia z ziołami - Serek na nasz rynek był produkowany z mleka, śmietany i białek mlecznych, a na zachodnioeuropejski – z twarogu. Polskie opakowanie miało 125 g, a zachodnioeuropejskie – 175 g. Deklaracja w oznakowaniu produktu PL „ORIGINAL Philadelphia” sugeruje konsumentowi, że produkt jest identyczny z odpowiednikiem zachodnim. Sezon na grzyby trwa. Spraw sobie niezawodną suszarkę. Rossman w Polsce gorszy niż w Niemczech?Zawyżanie cen i gorsza jakość – takie mają być produkty w sieci Rossmann w Polsce, w porównaniu do tych samych artykułów w drogeriach niemieckich. Mniej składników w kremach i balsamach produktów np. Isana i Alterra (produkty własne sieci Rossmann) i wyższe ceny to ewidentnie nieuczciwe podejście do klientów. Przykładowo to samo mydło kosztuje w Polsce 3,49 zł, a w Niemczech 2,35 zł, przy czym „polskie" ma także mniej składników. Dotyczy to nie tylko mydła, ale wielu produktów. Jeśli weźmiemy pod uwagę zarobki Niemców i Polaków, fakt ten wydaje się tym bardziej karygodny. Oburzona użytkowniczka serwisu Twitter (o loginie ZabX@zabikozord) wysłała w tej sprawie pismo do UOKiK z prośbą, by zbadał sprawę. Jednak taka polityka sklepu nie jest niezgodna z prawem, ponieważ ceny reguluje rynek, a kupując produkt klienci zgadzają się na jego nabycie i zapłatę podanej kwoty. Składam pismo p.#ePUAP do @UOKiKgovPL w sprawie koncernu #Rossmann w kontekście stosowania podwójnych standardów jakości i praw konsumenta! — ŻabX (@zabikozord) 24 sierpnia 2017 Zobacz także: Eurocash mógł stracić 100 mln zł przez oszustów podatkowych Według Rossmanna przyczyna różnic leży w polityce cenowej: sieć tłumaczy, że Polacy bardziej lubią promocje. Rzecznik sieci skomentowała, że sklepy w Polsce są odrębnymi podmiotami (niemiecki Rossmann ma połowę udziałów w polskiej spółce), których działalność opiera się głównie na atrakcyjnych promocjach. Według niej, 50-70 proc. produktów w Polsce jest sprzedawanych po obniżonych cenach. Pod uwagę należy wziąć promocję „Klub Rossmann" oraz "49 proc. zniżki", która regularnie pojawia się co jakiś czas i dotyczy różnych artykułow: raz są to tusze do rzęs, raz produkty do pielęgnacji skóry, innym razem to kremy i balsamy. Niemieccy klienci mają natomiast nie lubić promocji tak, jak Polacy, dlatego kosmetyki kupują w niższych, ale regularnych cenach. Sprawdź również: Urzędnicy bez podwyżek. Nie dostanie ich 120 tys. pracowników służby cywilnej Rzeczniczka skomentowała także różnice w składzie produktów sieci w Polsce i za granicą. Według niej wynika to z „nieścisłości w tłumaczeniu etykiet". Sieć zadeklarowała także, że zajmie się wyjaśnieniem sprawy i ustosunkuje się do przytoczonych przez niezadowoloną klientkę zarzutów. Polecamy: W Rzymie kryzys wody. Będą problemy z dostawą Warto przeczytać: Beata Szydło głosowała za uchyleniem sankcji za niepłacenie podatków Zobacz: Internauci zapowiadali bojkot produktów Maspexu. Tymczasem sprzedaż Tigera rośnie Źródło: Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadził badania, które mają potwierdzić, lub zaprzeczyć jakość sprowadzanych do Polski towarów. Nie chodzi tylko o produkty żywnościowe, ale także te przemysłowe, jak np. proszki do prania. Na sto produktów, aż dwanaście miało inny skład, niż ten oryginalny. To bardzo dużo. Rzecznik konsumentów w Szczecinie, Longina Kaczmarek mówi, że polscy konsumenci nie są traktowani tak, jak powinni pomimo tego, że przecież kupują te same produkty co na zachodzie, ale – niestety – o innym, nieprawidłowym składzie. Z tego też powodu, kupujący czują się jak obywatele drugiej kategorii pomimo tego, że przecież wszyscy żyjemy w jednej Europie. Nikt nie chce być oszukiwany, dlatego trzeba przeprowadzać badania i o tym mówił Wojciech Sawicki z Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwie ZUT-u. W momencie zainteresowania się mediów tym tematem, koncerny nagle zaczęły poprawiać jakość i skład sprzedawanych przez siebie produktów. Choć wcześnie swoje zachowanie tłumaczyły tym, że mieszkańcy Europy wschodniej są mniej zasobni finansowo i mają przez to mniejsze wymagania. Jednak człowiek jest jeden. Czy bogaty, czy biedny, chce jeść zdrowo, aby być zdrowym. Zdjęcie: Polska polityka energetyczna budzi kolejne kontrowersje. Obok problemów związanych z wojną na Ukrainie i wsparciem dla uchodźców, szalejącą inflacją oraz rosnącymi cenami produktów i usług powraca problem znalezienia odpowiedniej strategii energetycznej na nadchodzący sezon grzewczy. W rozporządzeniu z dnia 27 czerwca 2022 r. (Dz. U. 2022, poz. 1351) Minister Klimatu i Środowiska Anna Moskwa zezwoliła na sprzedaż węgla złej jakości przez 60 dni poprzez wstrzymanie stosowania wyższych wymagań jakościowych dla paliw stałych określonych w przepisach rozporządzenia Ministra Energii z 2018 roku – pisze dr Olga Hałub-Kowalczyk, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego WPiA Uniwersytetu Wrocławskiego w internetowym blogu w W praktyce oznacza to, że do 28 sierpnia gospodarstwa domowe mogą kupować węgiel kamienny o podwyższonej zawartości siarki i rtęci, a także szkodliwe odpady wydobywcze, z osadów wydobywczych, których sprzedaż od 2018 r. jest zablokowana. Decyzja ta już teraz budzi spore kontrowersje nie tylko wśród działaczy na rzecz klimatu, ale także wśród samorządowych władz wojewódzkich wdrażających tzw. uchwały antysmogowe. Ponadto Komisja Europejska przygląda się kolejnym działaniom polskiego rządu i władz lokalnych w zakresie polityki klimatycznej. Dalszy los zielonej transformacji i realistyczne terminy realizacji celów Europejskiego Zielonego Ładu stają pod znakiem zapytania. Zastosowanie rozporządzenia i zakup węgla gorszej jakości w okresie wakacyjnym może oznaczać kolejny sezon grzewczy z wyziewami smogu w kolejnych miesiącach. Strategia polskiego rządu wydaje się stwarzać konflikt między suwerennością energetyczną a bezpieczeństwem ekologicznym. Odpowiedź na kryzys czy poszukiwanie rynków? Do ustawy o systemie monitorowania i kontroli jakości paliw z 2018 r. wprowadzono przepis stanowiący, że w przypadku wystąpienia na rynku nadzwyczajnych zdarzeń skutkujących zmianą warunków dostaw paliw stałych utrudniających spełnienie wymagań jakościowych lub zagrażających Bezpieczeństwo energetyczne Polski rząd może odstąpić od stosowania dotychczasowych wymagań na okres nie dłuższy niż 60 dni, mając na uwadze interesy odbiorców i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego. Minister Klimatu i Środowiska oparła swoją ostatnią decyzję z 27 czerwca 2022 r. na fakcie, że ceny węgla znacznie wzrosły z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę i decyzji polskiego rządu o zaprzestaniu importu paliw z Rosji. Wynika to z naturalnie wyższego „popytu na węgiel, kosztem gazu ziemnego, oraz przejściowo mniejszej dostępności surowca, wynikającej z konieczności zabezpieczenia dostaw węgla z krajów innych niż Rosja”. Ponadto argumentowano, że „obecna wyjątkowa sytuacja ma bezpośredni wpływ na rynki energii, co stwarza ryzyko, że obywatele nie będą mogli kupić węgla opałowego, co może przyczynić się do wzrostu ubóstwa energetycznego”. Uznano zatem, że rezygnacja z wymagań jakościowych dla paliw stałych wprowadzanych do obrotu w sektorze bytowym i komunalnym będzie działaniem krótkoterminowym, które znacząco obniża cenę i jednocześnie poprawia dostępność węgla dla gospodarstw domowych. Krytycy strategii polskiego rządu przekonują, że jest to krok wstecz w polityce antysmogowej, a efektem tej decyzji będzie ponowne zwiększenie stężenia PM10 w sezonie grzewczym. W konsekwencji znacznie wzrośnie zanieczyszczenie powietrza substancjami szkodliwymi, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla osób cierpiących na choroby układu oddechowego. Krytycy tego rozwiązania twierdzą również, że choć dopuszczenie węgla gorszej jakości stało się możliwe z powodu agresji Rosji na Ukrainę, to w rzeczywistości jest to pretekst do zwiększenia rynku sprzedaży węgla gorszej jakości, który został zgromadzony od 2018 roku. Kupowanie – tak, palenie – nie Rozporządzenie Ministra Klimatu i Środowiska weszło w życie już dzień po jego uchwaleniu, ale od początku napotkało szereg problemów związanych z jego stosowaniem. Po pierwsze, rozporządzenie pozwala tylko na zakup węgla, ale nie pozwala na jego spalanie. W rzeczywistości to ostatnie leży w gestii sejmików wojewódzkich, które mogą, ale nie muszą, pozwolić na spalenie surowca gorszej jakości. Hipotetycznie więc możliwe jest, że gospodarstwo domowe zaopatrzy się w kilka ton węgla, by potem nie móc go wykorzystać z powodu decyzji władz lokalnych. Problem wykorzystania „brudnych” źródeł energii powrócił do województw, które już we wcześniejszych latach wprowadzały restrykcyjne uchwały antysmogowe. Jako przykład można podać województwo małopolskie. Obecnie trwa ożywiona dyskusja na temat liberalizacji wymogów wprowadzonych przez rezolucję antysmogową. Może się okazać, że w niedalekiej przyszłości walka o przyjęcie dotychczasowych uchwał antysmogowych w najbardziej zanieczyszczonych regionach kraju, które do tej pory przynosiły oczekiwane efekty poprawy jakości powietrza, okaże się krótkotrwała. Nie będzie triumfu ze względu na wyjątek wprowadzony najnowszym rozporządzeniem, obejmujący nadchodzący okres grzewczy. Jeden krok do przodu, dwa kroki do tyłu Warto zauważyć, że władze województwa małopolskiego rozpoczęły już prace nad przedłużeniem okresu na wymianę niekwalifikujących się (tzw. bezklasowych) grzejników jeszcze przed wydaniem rozporządzenia przez Ministra Klimatu i Środowiska, co spotkało się z natychmiastową reakcją Komisji Europejskiej . W mediach społecznościowych pojawiło się oświadczenie o profilu Polityki Regionalnej UE w Polsce, w którym informowano, że podejmując ten krok Małopolska ryzykuje utratę środków unijnych przeznaczonych na realizację uchwał antysmogowych i programu „Czyste Powietrze”. W kontekście tych wydarzeń należy mieć na uwadze dwie okoliczności. Pierwsza to konieczność wypełnienia przez Polskę zobowiązań wynikających z Europejskiego Zielonego Ładu. Pomimo wojny na Ukrainie i związanych z nią problemów energetycznych, Unia Europejska nadal nie wycofuje się z ambitnego celu osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Jednak po posiedzeniu Rady Energetycznej UE, 27 czerwca 2022 roku, polska minister Klimatu i Środowiska stwierdziła, że „mamy zastrzeżenia do zbyt ambitnego tempa zmian [w realizacji celów klimatycznych – przyp. autorki], które Komisja Europejska narzuca państwom członkowskim. W opinii Polski wskaźnik ten powinien być dostosowany do możliwości każdego kraju i uwzględniać jego specyfikę”. Ponadto należy przypomnieć, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej już w 2018 r. orzekł (C-336/16), że Polska nie wypełniła zobowiązań wynikających z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/50/WE 21 maja 2008 r. w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy. Ostatnie działania rządu w Warszawie dopuszczające do obrotu węgiel gorszej jakości mogą postawić pod znakiem zapytania zdolność i chęć Polski do spełnienia wymogów UE. Nie można wykluczyć, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedłuży dotychczasowy 60-dniowy okres zakupowy pomimo uruchomienia 15 lipca 2022 r. nowego programu „Czyste Powietrze+”. Jego celem jest wsparcie gospodarstw domowych w Polsce poprzez prefinansowanie wymiany bezklasowych grzejników i termoizolacji domów Przyszłe wyzwania Polityka energetyczna Polski wydaje się zmierzać w dwóch różnych kierunkach. Z jednej strony obserwujemy dążenie władz samorządowych do poprawy jakości powietrza i tworzenia nowych narzędzi zachęcających gospodarstwa domowe do inwestowania w systemy grzewcze nowej generacji i odnawialne źródła energii. Z drugiej strony węgiel nadal jest głównym źródłem w miksie energetycznym Polski z ponad 70-proc. udziałem w 2021 r., podczas gdy w Europie średnia oscylowała wokół 14 proc. W związku z tym najnowsze przepisy zezwalające na sprzedaż węgla gorszej jakości mogą ponownie doprowadzić do dramatycznego wzrostu zanieczyszczenia powietrza, powodując problemy zdrowotne u wielu osób. Może to również skutkować szeregiem pozwów klimatycznych przeciwko polskiemu rządowi. Ponadto możliwy jest kolejny poważny spór między Polską a UE związany z tym problemem. Za kilka miesięcy może się okazać, że cena za suwerenność energetyczną opartą na węglu i niższych kosztach energii może być, niestety, znacznie wyższa niż oczekiwane korzyści. Olga Hałub-Kowalczyk Zdjęcie ilustrujące: Źródło: Wikimedia Commons Tłumaczenie: Google Sklep z warzywami i owocami/Obrazek ilustracyjny. / foto: PxHere REKLAMA Komisja Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Unii Europejskiej przygotowała raport dotyczący różnic produktów na europejskich rynkach. Teraz już wiadomo, które popularne produkty są sprzedawane w Polsce w gorszych wersjach. Lista „gorszych” wersji dla Polaków jest dość spora i zadziwiająca. Wśród różnic między produktami jakie trafiają do Polski i na inne rynki EU są napoje. Np. napój herbaciany o smaku brzoskwiniowym w Polsce ma 0,1 proc. soku brzoskwiniowego z koncentratu, w Niemczech 3 proc., a w Danii 5 proc. REKLAMA Serek twarogowy w Niemczech jest w 100 proc. naturalny. W Polsce dodaje się do niego kwasek cytrynowy, mleko w proszku i „naturalne aromaty”. W produktach na rynek polski często jest więcej składników, z reguły tańszych, tzw. „wypełniaczy” zapewniających firmom dodatkowe oszczędności. Jednak opakowania prawnie niczym się nie różnią, co wprowadza klientów w błąd. Kolejnymi produktami, w których dochodzi do manipulacji są czekolady z orzechami. Komisja zauważyła że czekolada w Austrii miała na cm2 więcej orzechów niż np. w Bułgarii. Olbrzymie różnice jakościowe są w chipsach. Na rynku europejskim są ich aż cztery kategorie. Np. w Hiszpanii używany jest olej kukurydziany (najlepszy), w Danii, Francji i w Holandii słonecznikowy i rzepakowy (dobry). Natomiast w Polsce, na Litwie, Słowacji, Węgrzech i w Czechach używany jest najgorszy – palmowy. Nawet w napojach gazowanych pojawiły się różnice. W Chorwacji Coca-Cola ma więcej cukru niż ta w Polsce. Za to w Polsce Fanta jest bardziej energetyczna, niż ta we Francji i ma więcej węglowodanów i cukrów. Różnice stwierdzone też w paście pomidorowej. Produkt w wersji dla Polaków ma w składzie kwas spożywczy, czyli kwas cytrynowy, którego nie ma w produkcie niemieckim, czy francuskim. Zawiera też więcej cukru, jest bardziej kaloryczny. Ostatnim przykładem były paluszki rybne. W Polsce mają one znacznie więcej panierki, co producenci próbują tłumaczyć twierdzeniem, że Polacy takie lubią. Źródło: NaTemat REKLAMA

produkty gorszej jakości w polsce